Czy zastanawiacie się czasem jak bardzo ograniczają nas inni ludzie? Jak mocno ich decyzje, postępowanie, zaniechanie, bierność, sposób bycia lub po prostu (albo aż) słowa wpływają
na nas? Na ile pozwalamy innym na ingerencję w nasze życie, w nasze poczucie wolności,
w naszą prywatną przestrzeń?
Mam ostatnio takie poczucie, że nie po drodze mi z niektórymi ludźmi i sytuacjami, które mają miejsce. Ich postępowanie lub zachowanie zbyt mocno absorbuje moje myśli i wywołuje emocje, które do niczego nie są mi potrzebne, są negatywne i ja ich nie chcę. Co gorsza niektóre sytuacje mocno mnie bulwersują i to już zupełnie nie są stany do zaakceptowania. Staram się właśnie okiełznać ten fragment rzeczywistości. Przychodzi mi to z trudem, bo wiemy jak to w życiu jest. Z jednej strony różne sytuacje mogą nas zaskoczyć, z drugiej nie zawsze rozwiązania satysfakcjonujące nas są możliwe do zrealizowania. No i jeszcze często jak na złość spiętrzają się różne problemy w tym samym czasie.
Za tymi ogólnymi zapewne dla postronnych osób refleksjami stoi czas. W trudnych momentach dłuży się on niemiłosiernie zamiast przyspieszyć i pomóc nam przejść do tej upragnionej spokojnej rzeczywistości. Postanowiłam dziś odnaleźć czas na zdjęciach i myśli od razu skierowałam do fotografii, której niestety nie udało mi się już w tym roku wykonać w tym samym miejscu co rok temu. Wspomnienie pozostanie zatem przy tamtej chwili.
Mam ostatnio takie poczucie, że nie po drodze mi z niektórymi ludźmi i sytuacjami, które mają miejsce. Ich postępowanie lub zachowanie zbyt mocno absorbuje moje myśli i wywołuje emocje, które do niczego nie są mi potrzebne, są negatywne i ja ich nie chcę. Co gorsza niektóre sytuacje mocno mnie bulwersują i to już zupełnie nie są stany do zaakceptowania. Staram się właśnie okiełznać ten fragment rzeczywistości. Przychodzi mi to z trudem, bo wiemy jak to w życiu jest. Z jednej strony różne sytuacje mogą nas zaskoczyć, z drugiej nie zawsze rozwiązania satysfakcjonujące nas są możliwe do zrealizowania. No i jeszcze często jak na złość spiętrzają się różne problemy w tym samym czasie.
Za tymi ogólnymi zapewne dla postronnych osób refleksjami stoi czas. W trudnych momentach dłuży się on niemiłosiernie zamiast przyspieszyć i pomóc nam przejść do tej upragnionej spokojnej rzeczywistości. Postanowiłam dziś odnaleźć czas na zdjęciach i myśli od razu skierowałam do fotografii, której niestety nie udało mi się już w tym roku wykonać w tym samym miejscu co rok temu. Wspomnienie pozostanie zatem przy tamtej chwili.
I dobrze, bo to takie spokojne chwile w otoczeniu przyjaznych ludzi, wypełnione widokami wspaniałej przyrody, pełne przemyśleń ukierunkowujących mnie na właściwe tory.
Dziś na te tory potrzebuję powrócić, bo już zbyt długi czas siedzę na niezbyt spokojnej bocznicy.