wtorek, 22 maja 2012

Jan

Niedawno poznałam Jana i nie mogę powstrzymać się, żeby o nim nie napisać, bo zrobił
na mnie spore wrażenie. Takich facetów właśnie lubię. Małomówny (właściwie to tylko 
ja gadałam), duże ciemne oczy, zawadiacki uśmiech i jeszcze potrafi kobietę dyskretnie zaczepić ;D 

Bardzo mile wspominam to spotkanie i mam wrażenie, że przypadliśmy sobie do gustu. 
Z reguły zachowuję dystans w stosunku do nowo poznanych osób, a one czasami czują się speszone w moim towarzystwie. A tu od razu była nić porozumienia. Pewnie duży wpływ 
na to miało miejsce naszego spotkania - siedzieliśmy obok siebie w basenie. Klimat był zabawowy, wokół ciekawe towarzystwo i sporo znajomych twarzy. Fajnie było.

No, ale ja tu w samych superlatywach opowiadam, a przecież chodzi o to, żeby zobaczyć człowieka.

Poznajcie zatem Jana :D
 

poniedziałek, 21 maja 2012

Mały Gufer

Jestem ciocią Małego Gufera. Dlaczego Gufera? Długo by opowiadać i nawet nie mam pewności czy dobrze pamiętam dlaczego tak się nazywamy z mamą małego Kacperka. 
Ale skoro Ona i ja to Gufery, to Kacper siłą rzeczy jest Małym Guferem. No a tata zostaje niniejszym ochrzczony Dużym Guferem - sorry A. ale taka jest już kolej rzeczy ;-)

W sobotę Mały Gufer wybrał się na imprezę z okazji Dnia Dziecka. 

Szczęściarz, że tak wcześnie zaczyna obchody tego święta :-)
Mały Gufer był w swoim żywiole. Przy okazji zrealizował się fotograficznie, robiąc sobie sam portret. Za parę lat nikomu go pewnie nie pokaże :-)

Rośnij duży Mały Guferze, bo czas planować wypad w góry.

niedziela, 20 maja 2012

Odkrycie

Są takie miejsca, o których myślimy, żeby je odwiedzić, ale zawsze jest jakiś powód, z reguły dość błahy, żeby tam nie dotrzeć. Przecież miejsce może zaczekać, a coś innego pilnego może umknąć. 

Miejsce, do którego dziś trafiłam właśnie takie jest. Pierwsza myśl o zobaczeniu tego zakątka zaświtała mi dwa lata temu. A jednak z różnych powodów dotarłam tam dopiero dziś. Z jednej strony szkoda, bo straciłam całe dwa lata. Z drugiej - widać to właśnie dziś, z tą a nie inną osobą, w taką a nie inną pogodę, w takim a nie innym nastroju miałam tam być. 
Następnego razu już tak długo nie będę odkładać.

sobota, 5 maja 2012

W porcie

Życie w weekend majowy toczyło się powoli. Zwolniłam i nie zamierzam przyspieszać tylko dlatego, że czas wracać. Zawitałam ostatni raz do portu, żeby zrobić zapasy. Rybne co-nie-co na najbliższe dni to bardzo ważna sprawa. Spotkałam znajomego rybaka, który cierpliwie znosił moją sesję zdjęciową. Czasami, ku zgryzocie klientów, odrywał się na dłuższą chwilę od pracy żeby przejrzeć zdjęcia. Przy okazji prawiliśmy sobie miłe komplementy, gawędziliśmy o połowach, życiu i... niespodziewanie nadeszła chwila pożegnania. 
Na szczęście mam te chwile na zdjęciach.
 
 

piątek, 4 maja 2012

Zauroczenie

Uwielbiam atmosferę małych miasteczek. Ujmują mnie kamienice rozłożone wzdłuż ulicy, 
z wejściem bezpośrednio z dworu. Okna domów mam na wysokości głowy i mogę bezczelnie w nie zaglądać. Gęste firanki nie pozwalają jednak dojrzeć wnętrza, dlatego cała rywalizacja między gospodyniami przenosi się chyba na wystrój parapetów. Stare, drewniane okna 
z otwartymi lufcikami przez które czasem słychać skrawki rozmów wewnątrz, trzepak 
na podwórku i pranie na sznurku. A za domem malutkie, zadbane ogródki z mini-szklarniami albo... kanał prowadzący do morza. Wzdłuż linii domów biegnie pomost, do którego właściciele mają przymocowane małe łódki. Jestem absolutnie zauroczona tym miejscem.


W takie dni jak dziś, gdy jest zimno i byle jak, chciałabym mieszkać w takim małym miasteczku. Nie widzieć nigdzie wieżowców, nie pędzić, nie słyszeć hałasu miasta. Chodzić sobie powoli po ulicach, pozdrawiać sąsiadów, iść wzdłuż kanału do portu i kupić świeżą rybę od znajomego rybaka. Po drodze zajrzeć na rynek i kupić świeże warzywa. A potem wrócić 

do domu i ugotować ciepłą, rozgrzewającą zupę rybną i zjeść ją z przyjaciółmi. 
Otworzyliście już to wino? ;-))


środa, 2 maja 2012

Każdy śni swój sen

Na jawie czy we śnie? Nieważne, dopóki jest pięknie.