Kiedy zniknie pomarańczowa-czerwona aura zachodzącego słońca, w marinie rozpoczyna się zupełnie inne życie. Jachty bujają się już sennie ustawione
w rzędach, a turyści zasiadają do kolacji w licznych knajpkach przy brzegu. Oświetlona starówka odbija się w wodzie. Opaleni i uśmiechnięci ludzie, gwar rozmów, atmosfera spokoju i relaksu. Jedni odpoczywają po całodziennym wakacyjnym lenistwie, inni zaczynają swoją pracę. W marinie kutry szykują się
do nocnych połowów.
Trwa przegląd sprzętu i wnoszenie zapasów. Rybacy wchodzą na pokład. Jeden z nich ma magnetyczne oczy - to piękny husky, podekscytowany wyprawą rozgląda się
na boki i kontroluje całą sytuację. Jeszcze ostatnie rozmowy i ustalenia. Podpływają łodzie, które pomogą większym kutrom odbić od nabrzeża.
Po kolei wychodzą z portu. Suną pięknie oświetleni ku zadowoleniu turystów żegnających ich z nabrzeża. Jeszcze z dali słychać szczekanie psa. A potem światła kutrów robią się coraz mniejsze i mniejsze. I przychodzi mi taka myśl do głowy,
czy wrócą spokojnie do swoich domów?
1 komentarze:
Pięknie napisane i piękne zdjęcia. Ale gdzie husky? :)
Prześlij komentarz