Długa podróż samochodem w charakterze pasażera pozwala lepiej przyjrzeć się mijanym krajobrazom. I na koniec dnia muszę stwierdzić, że nie takiej Chorwacji
się spodziewałam. Ale nie ma w tym nic negatywnego. Cieszę się, że na początku podróży zobaczyłam kraj inny niż ten nadmorski, widziany w przewodnikach
i na zdjęciach znajomych. Przejazd górami pozwolił dostrzec jak kontrastowa jest Chorwacja.
Pierwsze wrażenie w górach – piękne winnice, cudne dolinki, wąskie i strome drogi, mnóstwo uschniętych już słoneczników. Miejscami takie trochę toskańskie klimaty. Ale im dalej w głąb kraju, im dalej w góry, tym większa surowość krajobrazu, pustkowia i brak ludzi.
Przejeżdżając przez totalnie zachmurzone góry dotarłam do miejscowości Knin,
w której znajduje się ponura średniowieczna twierdza. Szybkie zdjęcia i dalej
w drogę. Zrobiłam już tu trochę kilometrów i dopiero w tym miejscu zobaczyłam pierwszy raz jak wielkie spustoszenie poczyniła ostatnia wojna. Kilometrami ciągnące się opustoszałe wioski, ruiny domów, brak szyb w oknach, gdzieniegdzie ślady po pociskach. Gdzie się podziali ludzie? Zostawili domy, swoje winnice i pola, samochody. Stoją również puste kościółki i przylegające do nich maleńkie cmentarze, na których nikt nie zostawi już kwiatów czy lampki. Co więcej, trzeba uważać gdzie się chodzi bo w okolicach Kninu wciąż jest dużo zaminowanych i nie zawsze oznakowanych miejsc. Przygnębiające widoki. To nie taka Chorwacja, jaką widziałam do tej pory na różnych fotografiach. Ta Chorwacja jest okaleczona.
1 komentarze:
Ewciu, też jestem zaskoczona mroczną strną Chorwacji - niby o tym wiemy, ale wolimy widzieć tą z folderów.
Prześlij komentarz